czwartek, 26 stycznia 2017

Teneryfa, rekonesans - dzień 7.

Dziś zdecydowaliśmy się zrobić dzień całkowicie turystyczny wybraliśmy się do Loro Parku. "Loro" oznacza po hiszpańsku papugę i ten park to po prostu zoo z dużym zbiorem kolorowych ptaszyn. Mają ich tam kilkadziesiąt lub nawet kilkaset gatunków. Jednak to nie ptaki są tak naprawdę siłą napędową parku. Turystów najbardziej bowiem przyciągają pokazy delfinów oraz orek.

Żeby tam dotrzeć musieliśmy wstać wcześniej niż zwykle i zmobilizować się by zdążyć na turystyczny autobus. Pierwszą atrakcją był przejazd trasą, która wiedzie przez górzyste obszary, jest bardzo kręta, ale też malownicza. Pokonywałem ją po ciemku samochodem wracając z Puerto de la Cruz. Teraz zaś mogliśmy podziwiać piękno wyspy w pełnej krasie. Teneryfa jest bardzo zieloną wyspą, jak na kanaryjskie warunki. W górach dominuje specyficzny gatunek sosny, i wszystko to wygląda po prostu pięknie. 

Wkrótce docieramy do celu, który okazuje się być pełny turystów i zatłoczony. W pierwszej kolejności oglądamy pokaz orek. Podziwiamy różne skoki i figury. Patrząc na to zastanawiam się tylko, czy te zwierzęta mogą to lubić, czy jest to dla nich stres. Następnie udajemy się na pokaz delfinów i tu już nie mam podobnych wątpliwości, bowiem sympatyczne ssaki wydają się świetnie bawić. Widać, że mają doskonały kontakt z trenerami i to po prostu dla nich duża frajda. Ten pokaz zrobił na mnie największe wrażenie. Nie wiedziałem, że delfiny są tak szybkie i zwinne w wodzie, że potrafią tak wysoko skakać (4-5 m ponad taflę wody). 

Wartymi wspomnienia są też  oceanarium i 'pingwinarium' - oba miejsca były naprawdę ciekawe. W oceanarium przechodzi się tunelem przez wielkie akwarium, w którym pływają płaszczki, rekiny i inne morskie stworzenia.

Jednakże całość Loro Parku trochę rozczarowuje, zwłaszcza w zestawieniu ceny biletu. Część atrakcji była po prostu tandenta, podobnie jak punkty gastronomiczne. Szumnie zapowiadany i reklamowany Loro show, to po prostu pokaz dla dzieci z użyciem kilku papug. Z perspektywy uważam, że mogliśmy ten dzień i wydane na bilety pieniądze spożytkować znacznie lepiej.

Tym razem spędziliśmy ten dzień jak typowi turyści.. No prawie całkowicie, bo w mojej głowie tkwiła już niemiła mi myśl, że następnego dnia wieczorem będę wracać do zimnej Polski. Nie mam ochoty na ten powrót. Wcale, a wcale. 

Chcesz wiedzieć co było wcześniej?
Relacja z szóstego dnia


Takiego widoku w męskiej toalecie to chyba nie ma nigdzie ;) Loro Park

Loro Park, Pingwinarium

Loro Park, tunel w oceanarium

Loro Park




POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO: