wtorek, 18 kwietnia 2017

Po powrocie, czyli Malta: Polska - 4:1

Ostatnio zastanawialiśmy się, czy zostać na Malcie, czy przynajmniej na jakiś czas wrócić do Polski. Porównać wrażenia tu i tam, sprawdzić jak się czujemy w ojczyźnie. Spotkać się z bliskimi oraz znajomymi. Spróbować uruchomić rejsy żeglarskie i inne pomysły, które chodzą mi po głowie.

Na razie zdecydowaliśmy się na przylot. Mojej żonie zależało na powrocie, mi też perspektywa prowadzenia rejsów wydała się bardzo atrakcyjna. Przylecieliśmy tuż przed świętami robiąc niespodziankę rodzinom. Było dużo radości z niespodziewanego spotkania. To był bardzo intensywny i miły czas.

To, co mnie zaskoczyło po powrocie to gwałtowny spadek energii. Na Malcie wiodłem bardzo aktywne życie, miałem chęci do działania, siłę i intensywne dni nie wpływały na mnie dołująco. W Polsce nic mi się nie chce. Poza spaniem. Mógłbym przesypiać całe dnie. Być może ja po prostu mam baterie słoneczne, którym brakuje ładowania w polskiej szarej pogodzie? Niestety, ten brak energii rzutuje na inne tematy. Ciężko jest dbać o kontakty towarzyskie, kiedy marzę o tym, bym mógł położyć się i spać. Ciężko też w takich warunkach realizować swoje żeglarskie pomysły.

Moim drugim spostrzeżeniem jest to, że wszystko wydaje mi się tu takie nijakie. Szare, pozbawione barw, zapachów i wyrazistości. Nawet las, który kocham, i w którym mógłbym spędzać każdą wolną chwilę. Tęsknię za intensywnością maltańskiego krajobrazu.

Niestety, momentalnie uruchomiły się też moje lęki związane z tym krajem. Że będzie wojna, że nie jestem tu bezpieczny. Na Malcie czułem się dużo bardziej spokojny. Niestety, jeszcze przed wylotem, na maltańskim lotnisku zacząłem na powrót się obawiać. I ten stan trwa cały czas.

Po trzecie - uderzyło mnie to, że tu wszyscy narzekają. Poszedłem się ostrzyc - fryzjerka jojczy na emerytury i Trumpa. Podczas świątecznych spotkań rodzina narzeka. W sklepie także marudzą. W taksówce. Wszędzie. Ciężko w tym zachować dobre samopoczucie.

Z drugiej strony miło zaskoczyło mnie to, że od czasu do czasu przypadkowo spotkani ludzie potrafili się do mnie uśmiechnąć i pogadać. Wyjeżdżając stąd zachowałem w głowie obraz zamkniętych w sobie, negatywnie nastawionych do otoczenia ponuraków. A tu okazuje się, że nie zawsze tak jest.

Podsumowując, porównanie według Szymona wypada zdecydowanie na korzyść Malty. Być może kolejne dni przyniosą zmianę tej opinii, ale jak na razie tęsknię za Maltą.



POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

wtorek, 4 kwietnia 2017

Trudna decyzja

Wiem, że to już najwyższy czas, żeby napisać co u nas na Malcie. Milczenie trwa zbyt długo. Moim problemem ostatnio jest totalny bałagan w myślach, który uniemożliwia mi wysnucie konstruktywnych wniosków. Mimo to, spróbuję opisać co się u nas dzieje.

Moje długie milczenie wynika między innymi z faktu, że przez blisko 3 tygodnie wykonywałem dorywczą pracę, która z jednej strony pozwoliła uzupełnić skarbonkę, z drugiej - skutecznie pozbawiła mnie czasu wolnego, zwłaszcza że dojazdy zajmowały mi blisko 3 godziny dziennie. Praca ta pozwoliła wczuć się w życie na wyspie z perspektywy niewakacyjnej. Miałem okazje spędzać dużo czasu w porannych zatłoczonych autobusach. Obserwowałem Maltańczyków podążających do pracy, a także wracających z niej. W pracy także poznałem kilku lokalsów. To wszystko dostarczyło mi mnóstwa informacji o wyspie i jej mieszkańcach (to temat na osobny artykuł - już wkrótce).


W tej chwili oboje z żoną staramy się podjąć decyzję - zostać tu, czy wracać. I jest to bardzo, bardzo trudna decyzja. Oba rozwiązania mają w zasadzie równorzędny zestaw zalet i wad. Cokolwiek nie wybierzemy, będzie nam szkoda utraconych możliwości wynikających z alternatywy. Dokonanie wyboru idzie nam bardzo opornie, a jego wyniki zmieniają się dosłownie kilka razy na dzień. Poniżej prezentuję mój zestaw argumentów - żona ma jeszcze kilka własnych.
Pozostanie na wyspie:
+ dużo lepsza pogoda
+ przyjaźni ludzie
+ dużo spokojniejsze, nieagresywne społeczeństwo
+ rozsądne newsy w mediach
+ brak nacjonalizmu
+ piękna okolica

- brak rodziców i znajomych
- wszystko jest dość obce
- syn będzie miał ograniczony kontakt z dziadkami
- lato tutaj jest bardzo gorące i przez to uciążliwe
- konieczność pozostania w IT (na razie)

Powrót na stałe do Polski:
+ bliskość rodziców oraz znajomych
+ znam lepiej ten naród - łatwiej będzie mi stworzyć usługę (np. żeglarską), która trafi w potrzeby
+ lasy (bardzo mi ich tu brakuje)
+ przyjemniejsze lato

- nieznośne, zimowe pół roku
- nieakceptowalny poziom nienawiści i histerii w społeczeństwie
- rynsztokowy i histeryczny poziom mediów
- przez 13 lat chciałem stąd wyjechać

Jak widać, nie ma prostej odpowiedzi co robić. Mam jednak tę świadomość, że w zasadzie jest to wybór między czymś dobrym, a dobrym. Cokolwiek nie wybierzemy, będzie to dla nas w wielu aspektach dobre. Być może w końcu rzucimy monetą z braku lepszej metody :)

St Thomas bay


POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO: