czwartek, 19 maja 2016

Mam syna!

W niedzielę wieczorem urodził mi się syn. W oczywisty sposób jest to specyficzny i wymagający okres dla młodych rodziców, dlatego w najbliższych dniach zamierzam skupić się przede wszystkim na potomku. Nie znaczy to jednak, że porzucam przygotowania. Zawieszam je na chwilkę, by do nich wrócić, kiedy osiągnę równowagę w nowej sytuacji.
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

wtorek, 10 maja 2016

Co się ostatnio działo w temacie moich przygotowań?

Ostatnie tygodnie należały od odrobinę mniej aktywnych w temacie przygotowań. Działo się zbyt dużo innych rzeczy i grało we mnie zbyt dużo emocji, bym miał jeszcze miejsce na te sprawy. Mimo to, parę tematów udało się ogarnąć:
1. nauczyłem się sporo angielskiego słownictwa żeglarskiego i cały czas uczę się kolejnych terminów i wyrażeń. Uczę się z ksiażki p. Małgorzaty Czarnomskiej " Angielski dla żeglarzy"
2. Przeczytałem książkę o prawidłowej obsłudze diesla na jachcie
3. Wysłałem wniosek do PZŻ o wydanie patentu sternika morskiego
4. Skontaktowałem się z kolegą, który być może będzie chciał współpracować w moim pomyśle
5. odbyłem kilka kolejnych lekcji języka hiszpańskiego
6. przejrzałem ogłoszenia dotyczące dorywczej pracy jako sternik w okolicach Warszawy (jak na razie nic nie znalazłem)


Praca wre :)
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

Dylematy

Ostatnio trudno mi w zasadzie jednoznacznie określić, czy chcę wyjechać, czy jednak nie. Z jednej strony mam silną chęć porzucenia biura i zarobkowania po żeglarsku, życia w ciepłym klimacie i blisko natury. Z drugiej mam bliskie relacje z bratem i rodzicami, piękną polską wiosnę i las niecały kilometr od domu, w którym spędzam mnóstwo czasu. Z trzeciej strony, czekam na narodziny syna i mam świadomość, że dziecko nieźle namiesza w moim życiu. Tych stron jest jeszcze więcej i wszystkie one mieszają się, dochodzą do głosu i znów ten głos tracą. Zyskują na znaczeniu by za chwilę ustąpić pola innej racji.

Doszedłem do wniosku, że w takich warunkach nie ma sensu zastanawianie się nad tym, co dalej. Nie ma najmniejszego powodu, bym codziennie zadręczał się po raz kolejny tym, czy za kilka miesięcy będę tu, czy tam. Nie ma sensu nastawiać się na konkretny przebieg wypadków.

Bardzo słusznym jest za to podejście: "Zobaczymy za pół roku". Na razie zamierzam zrobić wszystko, by mój wyjazd był możliwy i dobrze przygotowany. Ta wiedza i umiejętności przyda mi się, tak czy siak. Proces decyzyjny zostaje zawieszony do odwołania.



POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

Coś ważnego przechodzi mi koło nosa

Dziś jest taki piękny słoneczny dzień. Powietrze pachnie coraz bardziej bujną roślinnością, słońce przyjemnie grzeje w twarz. Zieleń jest bardzo soczysta. Świat jest piękny i wyrazisty.

Aż przykro siedzieć w biurze. W takie dni, jak ten dociera do mnie z pełną mocą, że praca biurowa ma bardzo wyraźny i konkretny koszt. Owszem, jest stabilna (zazwyczaj) i bezpieczna (zazwyczaj), często jest wygodna. Ale jednocześnie sprawia, że życie zamienia się w ciąg nijakiego czasu spędzonego przed komputerem. Praca biurowa sprawia, że omija mnie bardzo dużo. Nie mam jak cieszyć się ciepłem słońca i pięknem wiosny. Nie mam jak wystawić swojej bladej skóry na słońce. Nie mam jak rozruszać zapyziałych mięśni. Czuję, że wiosna mnie omija, dzieje się gdzieś indziej, a ja tylko czasem, przez chwilę, mogę jej dotknąć.

W takie dni jak dziś moja motywacja, żeby zmienić swoje życie i zacząć żyć z żeglarstwa jest bardzo silna.
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

środa, 4 maja 2016

...przyszła wiosna nie wiedzieć kiedy...

Nagle przyszła wiosna, wszystko się zazieleniło, zaczęło pachnieć. Codziennie staram się choć przez chwilę być w lesie. Coraz bardziej czuję, że "dzień bez przyrody, dniem straconym". Najchętniej nie wychodziłbym z lasu w ogóle. A tymczasem praca wymaga ode mnie 8 godzin spędzonych w smutnym biurze w centrum miasta. Strasznie szkoda tego zmarnowanego czasu.

TO ciepło i bogactwo przyrody sprawia też, że zapomniałem już jak paskudna i nieprzyjazna jest to zima. A tym samym częściowo spadła moja motywacja do wyjazdu. Ostatnio też poczułem coś bardzo ważnego, czego dawno nie doświadczałem. Poczułem więź z moim bratem i  z rodzicami. Po wielu latach, kiedy wiedziałem, że spokojnie mogę obejść się bez tych kontaktów, że ich nie potrzebuję. Nagle nasze relacje znacznie się poprawiły, a ja doświadczam tego, że z bólem serca myślę o pozostawieniu ich daleko za sobą.

W ten sposób zdałem sobie sprawę, że wyjazd za granicę obarczony jest bardzo dużym kosztem, którego wcześniej nie brałem pod uwagę. Gdybym w Pl czuł się bezpiecznie, gdyby w Pl zawsze była wiosna lub lato - powiedziałbym, że nie ma po co wyjeżdżać. Ale rzeczywistość jest niestety taka, że w tym kraju nie czuję stabilnie ani bezpiecznie, a przez ponad pół roku pogoda jest taka, że "tylko zimno i pada, i zimno, i pada", jak śpiewał Kazik. I jestem w decyzyjnej kropce. Nie wiem co robić, na co się nastawiać i na co liczyć.

Na razie zamierzam kontynuować moje przygotowania, jak gdyby nigdy nic. Dalej będę uczyć się hiszpańskiego oraz terminów żeglarskich po angielsku. Dalej będę gromadzić wiedzę i na temat Kanarów. Będę rozwijał swoje żeglarskie umiejętności i wiedzę. Gromadził oszczędności.


A potem się zobaczy....
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO: