wtorek, 29 marca 2016

Praca wre, przygotowania idą pełną parą...

Ostatni tydzień był bardzo pracowity z punktu widzenia moich kanaryjskich przygotowań.

Po pierwsze zrobiłem badanie rynku, o którym traktuje ten post.

Po  drugie, próbowałem w zeszłym tygodniu uzyskać dalsze informacje od Izby Gospodarczej, ale niestety, nie dostałem już konkretnych odpowiedzi na moje pytania. Najczęściej dostawałem link do strony urzędu, który jest za daną sprawę odpowiedzialny. Czuję, że w wielu biurokratycznych kwestiach dotarłem już do punktu, w którym konieczne jest pojechanie tam i załatwianie spraw.

Po trzecie zacząłem wymieniać złotówki na Euro - będę czuł się pewniej wiedząc, że żadne wahania kursu nie popsują moich planów.

Po czwarte - zapisałem się na kurs przygotowujący mnie na patent sternika morskiego. Niedługo więc czeka mnie tygodniowy wyjazd do Gdyni i podnoszenie moich żeglarskich uprawnień.


 Z ostatniego tygodnia została mi również obawa związana z kanaryjską biurokracją. Z tego, co przeczytałem, zakładanie firmy nie jest tam proste, jest bardzo dużo formalności, które trzeba załatwić, a to wszystko niestety trwa. W moim przypadku oznaczać to może, że początkowy okres na Kanarach będę spędzać walcząc z biurokracją, a nie zdobywając klientów. Dodatkową barierą jest język hiszpański - sądzę, że bez wynajęcia tłumacza się nie obejdzie.



W tym tygodniu zaś zamierzam napisać do Kapitanatu na Kanarach. Chcę wiedzieć, jakich zezwoleń z ich strony potrzebuję na prowadzenie działalności z turystami, w których rejonach mogę pływać, a gdzie nie, jakie są szczegółowe przepisy regulujące takie sprawy.. Spróbuję do nich napisać po angielsku i zobaczymy czy odpiszą.

Zamierzam też uczyć się teorii do patentu sternika morskiego bo jest jej bardzo dużo, a czasu pozostało mi niewiele.


To będzie równie intensywny tydzień :)






POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

Co jest atrakcyjne dla turysty? - czyli badanie rynku

Jest takie prawo Murphy'ego, które mówi, że pierwszą ofiarą kontaktu z wrogiem jest plan natarcia. Wiedząc to, postanowiłem zweryfikować mój pomysł biznesowy i zrobić badanie rynku. Mój pomysł opiera się na oferowaniu usług żeglarskich turystom. Chciałem się upewnić, czy potencjalni turyści byliby skłonni z takiej usługi skorzystać i za nią zapłacić.

W tym celu skonstruowałem internetową ankietę, w której prosiłem o ocenę różnych form spędzania czasu na Kanarach, takich jak windsurfing, szkoła nurkowania, przejażdżki na żaglówce etc. Każdej z atrakcji można było przypisać jedną z ocen:
Nie wybrałbym się nawet za darmo!
Wszystko mi jedno
Trochę atrakcyjna
Atrakcyjna
To jest dla mnie pozycja obowiązkowa!

Ankietę wrzuciłem na facebook'a prosząc o wypełnianie i dalsze udostępnianie. Musiałem się przy okazji posłużyć małym kłamstewkiem (przepraszam wszystkich nabranych), że informacje te potrzebne są mojemu znajomemu do pisania magisterki. Badanie spotkało się z całkiem niezłym odzewem. Brać fejsbukowa zakasała rękawy i na moje pytania odpowiedziało 49 osób (było jeszcze kilkanaście niedokończonych ankiet, które nie zawierały odpowiedzi).

Wyniki badania w pewnym stopniu mnie zaskoczyły. Otóż usługi żeglarskie na Kanarach są atrakcyjne dla turystów (co nie jest niczym dziwnym).  Okazało się, że przeciętny turysta chętnie przepłynie się ze mną żaglówką, o ile nie będę wymagał od niego nauki i poszerzania wiedzy, a w zamian zaoferuję ciekawe, intensywne przeżycia. Podsumowując - pełen relaks, zero wysiłku - zwłaszcza umysłowego.

Bardzo się cieszę, że wykonałem takie badanie rynku, ponieważ mogę uwzględnić wyniki w moich kanaryjskich planach i dopasować ofertę do tego, co turyści naprawdę chcieliby otrzymać. To ostatnie zaś przybliża mnie do sytuacji, w której mój biznes stanie się dochodowy i widmo powrotu do korporacji, po wydaniu całych oszczędności rozwieje się wraz z kanaryjską bryzą.  Zdaję sobie sprawę, że 50 głosów i to do tego od znajomych znajomych z fejsa to za mało, by mówić o prawidłowo przeprowadzonym badaniu, przynajmniej ze statystycznego punktu widzenia. Jednak nawet takie niepełne badanie daje bardzo konkretne wnioski.



POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

wtorek, 22 marca 2016

Zakończone tłumaczenia i nowe znaki zapytania

Dziś zakończyłem tłumaczenie  siedmiu dokumentów przysłanych mi przez Izbę Gospodarczą Lanzarote. Dokumenty były oczywiście po hiszpańsku. Nie jestem (jeszcze) biegły w posługiwaniu się tym językiem, więc w pracy bardzo pomógł mi automatyczny tłumacz google. Takie tłumaczenie w 80% przypadków ma wystarczającą jakość, by połapać się w sensie dokumentu. Pozostałe 20% zakreśliłem na czerwono i zamierzam skonsultować z kimś, kto dobrze zna hiszpański.

Dokumenty sporo wyjaśniły. Wiem już jakie są warunki przewozu turystów oraz znam dokładne miejsca (wraz z adresami), dokąd powinienem złożyć rozmaite formularze i ubiegać się o wielorakie licencje. Poznałem sytuację również od strony podatkowej i ubezpieczeń społecznych.

Nowa wiedza oznacza również kilka kolejnych pytań, które zamierzam zaadresować do Izby Gospodarczej. Między innymi chcę dowiedzieć się, czy dotyczą mnie przepisy o ulgach na składki ubezpieczeń społecznych w pierwszych miesiącach działania przedsiębiorstwa. Potrzebuję też informacji o kosztach ubezpieczenia OC od mojej działalności  - choć tu akurat wątpię, czy Izba Gospodarcza będzie w stanie mi pomóc. Liczę na to, że może podadzą namiary na jakieś towarzystwa ubezpieczeniowe.

Zamierzam też napisać do Kapitanatu z pytaniami o miejsca (na brzegu), w których mógłbym "parkować jacht", oraz obszary (na wodzie), w których mógłbym legalnie pływać. Jestem bardzo ciekawy, czy Kapitanat zareaguje na maila napisanego po angielsku. Spróbuję najpierw w ten sposób, a dopiero jeśli się nie uda, poszukam kogoś, kto przetłumaczyłby mój list na hiszpański. Do takich celów automatyczny translator zupełnie się nie nadaje. Robi on za dużo gramatycznych błędów i w rezultacie odbiorca ma poczucie, jakby czytał wiadomość z Nigerii:
Droga Przyjaciel,
Ja jestem bardzo zamożny ludzie. Mam 3mln dollars w moim kraj, ale nie mogę wywieźć je za granica. Jeśli Ty mi pomóc, ja oddać Ci 1 mln dollars.(...)

Sami rozumiecie, że takie listy nie budzą zaufania odbiorcy. Mam jednak nadzieję, że ktoś w Kapitanacie będzie znał angielski i zada sobie trud, by na mój list odpisać. Choćby po hiszpańsku...
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

sobota, 19 marca 2016

Niespodziewana znajomość

Kiedy ostatnim razem wracałem z Kanarów los się do mnie uśmiechnął. W samolocie posadzono mnie koło Pana R. Pan R jest osobą mieszkającą i zarabiającą w Polsce, ale przebywającą dużo czasu na Kanarach i znającą te wyspy jak własną kieszeń - nie tylko pod względem turystycznym. Z tego, co zrozumiałem Pan R planuje mieszkać zimowe pół roku na wyspach, latem zaś przebywać w swojej ojczyźnie. Mimo że wtedy mój kanaryjski pomysł dopiero kiełkował, postanowiłem wykorzystać okazję i zapisałem sobie numer telefonu Pana R.

Wczoraj zadzwoniłem do Pana R i umówiłem się na rozmowę. Na dziś. Jestem bardzo podekscytowany i poddenerwowany perspektywą tej konwersacji. Liczę na to, że może uzyskam adresy przydatnych dla mnie stron, sporo informacji. Idealnie byłoby, gdybym dostał kontakt do kogoś, kto pracuje na Kanarach w biznesie turystycznym. Z informacji, jakie zdobywam od Izby Gospodarczej wynika, że istnieje sporo przepisów i tzw. 'papierologii', niezbędnej, by w ogóle urucchomić działalność w tym sektorze. Dużo łatwiej byłoby, gdybym mógł porozmawiać z kimś, kto ma już doświadczenie w temacie. Zobaczymy, co ta rozmowa przyniesie :)


EDIT:
Pan R. okazał się bardzo przyjaźnie nastawiony i pomocny. Pozytywnie ocenił mój pomysł oraz przekazał mi numer do swojej znajomej mieszkającej na Kanarach. Są też widoki na dalszą współpracę. To zdecydowanie bardzo udany dzień :)
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

wtorek, 15 marca 2016

Smętny, ale pracowity dzień

 Za oknem szarobure niebo, w głowie ćmiący ból i zero chęci do działania. Mimo tych negatywnych czynników udało mi się wykonać parę zadań.

Zrobiłem rozeznanie jeśli chodzi o szkolenia na Sternika Morskiego, a także szkolenia na Młodszego Instruktora Żeglarstwa.

Próbowałem zorientować się na stronie hiszpańkiego Ministerstwa Rozwoju (nie jestem pewien czy dobrze przetłumaczyłem nazwę), jakie trzeba mieć uprawnienia, by w Hiszpanii zajmować się instruktażem żeglarstwa - i niestety poległem. Mój hiszpański jest stanowczo zbyt ubogi, by tego dokonać.

No i chyba najtrudniejsze zadanie... W rozmowie z mamą po raz pierwszy poruszyłem temat wyjazdu. Przestawiłem jej swoje racje i pomysły. Na szczęście podeszła do tematu ze zrozumieniem.... choć także z obawą. Cieszę się, że moi rodzice nie są zdecydowanie przeciwni - to bardzo ważne wiedzieć, że bliscy akceptują mój pomysł, nawet jeśli się z nim w pełni nie zgadzają.



POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

piątek, 11 marca 2016

Przedweekendowa mobilizacja

Ostatnie dni nie były produktywne z punktu widzenia "planów kanaryjskich". Miałem dużo pracy, dodatkowo szukaliśmy z żoną sprzętów dla naszego syna, który niebawem pojawi  się na świecie. Dziś zaś jest piątek. Czuję już energię nadchodzącego weekendu, wolnego od korpo-bzdur i przytłaczającego biura.

Czas wrócić do konkretów. Dziś zamierzam przetłumaczyć i zapoznać się z dokumentami przysłanymi przez Izbę Gospodarczą. Jest to trochę mozolna i nudna praca i nie mam do niej dużego zapału. Jednocześnie jest to jednak bardzo ważne zadanie, które może mi dać dużo informacji.

W najbliższym czasie zamierzam też rozpocząć kurs na wyższy patent żeglarski. Będzie to albo polski Sternik Jachtowy Morski albo brytyjski certyfikat RYA Coastal Skipper. Albo oba. Różnica jest taka, że polskie patenty nie zawsze są uznawane, brytyjskie zaś znacznie częściej.



POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

poniedziałek, 7 marca 2016

Druga strona medalu

Ostatnie dwa dni dały mi do myślenia.

Spędziłem je w towarzystwie moich przyjaciół i rodziny. Ludzi, których nie widzę, niestety, często, ponieważ mieszkają w innych rejonach Polski. Był to dla mnie najradośniejszy weekend od dawna. Poczułem jak ważna jest dla mnie ich obecność, jak dużo szczęścia i energii mi ona daje.

A potem przyszła refleksja: tych ludzi nie będzie ze mną na Kanarach.

Jak to pogodzić? Jak zrealizować własne marzenia o domu i palmach i łódce na plaży bez rezygnowania z towarzystwa bliskich mi ludzi? Czy ktoś z przyjaciół pójdzie w moje ślady? A może poznam tam nowych znajomi, którzy być może z czasem staną się przyjaciółmi? A może będę tam czuł się samotny?

 Bardzo boję się, że odpowiedź na ostatnie pytanie może być twierdząca...
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

piątek, 4 marca 2016

Emigracja, a technologia

Ostatnio doszedłem do wniosku, że technologia niesamowicie wspomaga i ułatwia przygotowania do wyjazdu, a potem zapewne również sam pobyt za granicą.

Pierwszym, niesamowicie pomocnym elementem jest Internet. Jego plusów nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Możliwość zdobywania informacji na własną rękę, po prostu poprzez przeszukiwanie jego zasobów jest nie do przecenienia.

Również możliwość komunikacji za pomocą poczty email jest dużym ułatwieniem. Tradycyjna komunikacja pocztowa z Wyspami Kanaryjskimi trwałaby wieki. A tak - click, click i minutę później odbiorca mi list u siebie.

Jednak to co jest dla mnie najcenniejszą chyba pomocą, to możliwość automatycznego tłumaczenia z jednego języka na inny. Dzięki temu mogę komunikować się z pracownikami Izby Gospodarczej Wysp Kanaryjskich bez pośrednictwa tłumacza. Mogę również samodzielnie czytać hiszpańskie dokumenty oraz akty prawne.

Mam też poczucie, że po emigracji technologie nadal będą mi bardzo ułatwiać życie. Dzięki serwisom takim, jak youtube, czy polskie księgarnie internetowe nie będę miał problemów z dostępem do produktów polskiej kultury. Dzięki Skype'owi w tani i łatwy sposób pozostanę w kontakcie ze znajomymi. Będę też mógł zamówić sobie rozmaite produkty, normalnie niedostępne na Kanarach, które dostarczy mi poczta. Z pomocą couchsurfingu zadbam o to, by zdobyć na miejscu nowych znajomych.

Emigranci przed erą internetu mieli znacznie, znacznie trudniej...
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

Pierwsze konkrety

Jestem mega zaskoczony. Pozytywnie. Wczoraj wysłałem kilka pytań do Izby Gospodarczej Lanzarote. Nie minęła nawet doba, a ja otrzymałem od nich odpowiedź! Naprawdę, nie spodziewałem się tak szybkiej reakcji. Niniejszym stwierdzam, że stereotyp powolnego, leniwego hiszpańskiego pracownika można włożyć między bajki. Przynajmniej w tym przypadku on zupełnie się nie sprawdza.

Komunikacja z Panią Julietą z owej Izby Gospodarczej przebiega w dość zabawny sposób. Najpierw ja piszę do niej po angielsku. Następnie ona stara się zrozumieć o co mi chodziło i odpisuje mi po hiszpańsku. Ponieważ mój hiszpański jest jeszcze w wieku niemowlęcym, tłumaczę jej maila za pomocą google translate na angielski. A potem w tym języku odpisuję. Niesamowite, jak bardzo obecna technologia potrafi ułatwić komunikację.

Mail od Pani Juliety przyniósł sporo konkretów. Orientuję się już w hiszpańskich stawkach podatków PIT oraz CIT. Wiem też jakie są minimalne opłaty na ubezpieczenia emerytalne i społeczne (dużo - około 300 Euro!). Dowiedziałem się też sporo na temat przepisów istotnych przy biznesie, jaki planuję oraz dostałem masę załączników - oczywiście po hiszpańsku.

Następnym krokiem będzie zapoznanie się z tymi treściami i zapewne sformułowanie kolejnego maila z pytaniami, które się wtedy pojawią. Zamierzam też zrobić uaktualnić moje oszacowanie kosztów z uwzględnieniem nowych informacji.
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

czwartek, 3 marca 2016

Motywacja

Mam silną potrzebę wyjechać na Kanary i rozpocząć mój żeglarski biznes z wielu powodów. Poniżej wymieniam najważniejsze, w kolejności dowolnej:
 
  • chcę mieszkać w słonecznym, ciepłym miejscu o stabilnym klimacie
  • od lat mam ochotę pomieszkać trochę za granicą
  • chcę mieć pracę zgodną z moimi zainteresowaniami i potrzebami. Praca w korporacji w żadnym wypadku nie spełnia tych kryteriów
  • chcę mieć bliski kontakt z naturą
  • chcę mieć więcej czasu dla siebie i moich bliskich
  • chcę otaczać się ludźmi zadowolonymi z życia
  • chcę chcę żyć w miejscu, które uważam za bezpieczne i stabilne

POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

Pytania... pytania...

Zachęcony wczorajszą pozytywną reakcją, wysłałem dziś pytania do Izby Gospodarczej Lanzarote. Jeśli uzyskam na nie konkretne odpowiedzi - pomoże mi to realnie oszacować koszty planowanego biznesu.

Trzymam kciuki
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

środa, 2 marca 2016

Drugi kontakt - miła niespodzianka

Dwie godziny później odpisała również Izba Gospodarcza Lanzarote, tym razem po hiszpańsku. Nie znam jeszcze zbyt dobrze tego języka, ale tłumaczenie poprzez translate.google.com jest na tyle poprawne, żeby zrozumieć sens maila.

Izba gospodarcza oferuje mi bezpłatną informację pomocną przy zakładaniu firmy i wymieniają całkiem spory zakres obszarów wiedzy, o które mogę pytać. Zaznacza jednak, że w dalszym okresie działalności będzie niezbędna opieka profesjonalnego doradcy. W kolejnym akapicie proszą o więcej szczegółów związanych z moim pomysłem na business.

Ta propozycja jest dokładnie tym, czego potrzebowałem, żeby popchnąć mój plan do przodu!

Zmieniam zdanie o administracji Kanarów. Jednak nie wszystko się robi przysłowiowo: manana :) 
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

Pierwszy kontakt

W ostatnich dniach wysłałem maile do wszystkich czterech Izg Gospodarczych na Kanarach. Nie byłem przekonany, czy kanaryjska administracja działa sprawnie, zwłaszcza w kwestii odpowiadania na maile w obcym dla nich języku angielskim.

 Ku mojemu zaskoczeniu dostałem dziś odpowiedź od Izby Gospodarczej Teneryfy. Ucieszyłem się bardzo, bo - nie licząc odmowy z Proexca, jest to tak naprawdę pierwsza odpowiedź na moje próby pozyskania informacji.

Mina zrzedła mi nieco po przeczytaniu wiadomości. Otóż Izba Gospodarcza z przyjemnością odpowie na moje pytania. Ale na osobistym spotkaniu z pracownikiem. Możliwe jest wcześniejsze uzgodnienie terminu takiego spotkania.

Czyli  dobrze - że pomogą, ale niedobrze bo muszę po tę pomoc udać się tam osobiście.

No cóż, czas poszukać tanich lotów na Teneryfę :)
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO:

wtorek, 1 marca 2016

Chwila zwątpienia

Dziś w Warszawie króluje przygnębienie. Z szarego, ołowianego nieba spada na szarych, smutnych ludzi deszcz ze śniegiem. Jest zimno, mokro i nieprzyjemnie. Przygnębiająco.

Mnie również udziela się ten nastrój. Ciężko jest mi dziś wierzyć, że uda mi się wyjechać na stałe tam, gdzie taka pogoda się nie zdarza. Że starczy mi determinacji, by pokonać wszystkie przeciwności, lęki, obawy i wyjechać. Dziś cały  świat wydaje mi się pogrążony w mokrym, zimnym nieprzyjemnym marazmie, a miejsca takie, jak Kanary istnieją w innej, nierealnej rzeczywistości...
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO: