Po południu pojechałem do Los Americas spotkać się ze znajomym E., który przeniósł się na Teneryfę wraz z rodziną we wrześniu 2106. E. nakreślił mi bardzo dokładnie sytuację panującą na wyspie, przez co ta rozmowa była dla mnie bardzo wartościowa. Dowiedziałem się, że:
- Na wyspę przybywa około 20 tyś emigrantów rocznie - to bardzo dużo zważywszy, że populacja Teneryfy to nie cały milion. Prawdopodobnie w ciągu kilku lat napływ emigrantów z Europy stanie się tu poważnym problemem.
- wzmożony ruch turystyczny, po tym jak kraje arabskie stały się zbyt niebezpieczne, by tam jeździć sprawił, że ludzie zaczęli masowo wynajmować mieszkania krótkoterminowo turystom. Wynajęcie ładnego mieszkania na dłuższy termin i za sensowną kwotę graniczy z cudem. Dodatkowo, co lepsze mieszkania są od razu 'zaklepywane' po znajomości i w ogóle nie trafiają na rynek i do agencji. Na długoterminowy wynajem trafiają więc głównie rudery, których nie chcą turyści.
- Wyspy postrzegane są jako bezpieczne, bo zbyt odległe i mało znaczące strategicznie, by ktoś chciałby tu prowadzić wojny. Niewiele jest tu też imigrantów z krajów arabskich, co także może podnosić bezpieczeństwo tej lokacji. Takie postrzeganie wyspy jest jedną z przyczyn wzmożonej imigracji
- Życie standardzie podobnym do korpo-warszawskiego (dobre jakościowo jedzenie) jest tu 2-krotnie droższe niż w Polsce. Ceny mają inną strukturę - paliwo jest tańsze niż u nas, ale np nabiał 3-4 razy droższy.
- Samochody są bardzo drogie - ograniczony rynek, wysokie koszty przywozu aut na wyspę sprawiają, że używane auta trzymają cenę. Z drugiej strony wiele aut jest w złym stanie - dużo rzeczy w nich nie działa, nie były prawidłowo serwisowane itp.
- Regulacje prawne Hiszpanii bardzo chronią lokalny biznes - są tak stworzone by maksymalnie utrudnić wejście z zewnątrz. Czasem wymagania są zupełnie absurdalne
- Polacy raczej nie trzymają się razem i nie pomagają sobie nawzajem. Raczej należy spodziewać sie wyrachowania niż bezinteresownej pomocy.
- Południe wyspy jest bardzo ciepłe, za to słabsze pod względem infrastruktury - np ma kiepskie place zabaw. Północ jest znacznie bardziej zielona i łatwiej tam żyć (nie będąc turystą), jednak wiąże się to z mieszkaniem w aglomeracji miejskiej; trudniej tam o luźniejszą zabudowę.
- Jest spory problem z przedszkolami oraz szkołami. Bezpłatne są kiepskie, w płatnych brakuje miejsc.
- Pozostając przy dzieciach - bardzo drogie są zabawki - bardziej opłaca się zamówić na allegro niż kupować lokalnie.
- Paczka 20kg nadana pocztą kosztuje ok 140zł. Opłaca się więc nadawać zbiorcze paczki
- Rynek pracy jest ubogi. Jest więcej chętnych do pracy niż stanowisk. Dodatkowo, jest to praca głównie w sektorze turystyki. Płace są niskie. Znacznie łatwiej się tu żyje posiadając zewnętrzne źródło dochodów.
- Wyspa jest bardzo zróżnicowana. Można spotkać tu bardzo różne krajobrazy. Nieprędko sie znudzi.
- Warto zainwestować w mieszkanie na wyspie z przeznaczeniem pod wynajem. Wynajem krótkoterminowy jest nielegalny, ale i tak wszyscy to robią.
- Znajomość języka hiszpańskiego dużo ułatwia.
- Agencje mieszkaniowe traktują poszukujących mieszkań pod wynajem jako klientów gorszej kategorii ponieważ zarabiają głównie na sprzedaży lokali. Dodatkowo początkowo nie traktują serio osoby, która zgłasza się do nich w poszukiwaniu mieszkania na wynajem. Dzieje się tak, ponieważ mają dużo wakacyjnych klientów niby poszukujących mieszkań, którzy zapominają o sprawie wraz z końcem urlopu. Dlatego do agencji trzeba wybrać się kilka razy, by uwierzyli, że mamy poważne zamiary.
Po spotkaniu z E. wybrałem się pieszo, promenadą wzdłuż oceanu do Puerto Colon w Costa Adeje. Zamierzałem wypytać tam o pracę na żaglówkach. Na razie nic nie wskórałem, bo każdy prosił mnie tylko bym zostawił swoje CV, którego nie przygotowałem. Zauważyłem jednak, że moja kandydatura spotyka się z pewnym zainteresowaniem ze względu na język polski. Sądzę więc, że jestem w stanie znaleźć pracę na żaglówkach. Spodziewane zarobki: 1000- 1200Eur. Nie za dużo, ale niczego innego się nie spodziewałem. Zamierzam szybko skonstruować moje żeglarskie CV i dostarczyć je w czwartek rano. Może coś pozytywnego z tego wyniknie:).
Z wyprawy wracam bardzo podbudowany. Z jednej strony jestem świadomy trudności i problemów jakie mnie tu czekają, z drugiej - oczami wyobraźni już widzę siebie na pokładzie jachtu. Wracając do hotelu obserwowałem z okien autobusu piękny zachód słońca nad oceanem i czułem wyraźnie, że chcę tu zostać i dać tej wyspie szansę.Na powrót do Warszawy nie mam najmniejszej ochoty. Ba! krążąc po tzw Trójmieście (Costa Adeje, Los Cristianos, Los Americas) oraz jeżdżąc publicznym transportem przez moment poczułem się już bardziej jak tubylec, a nie turysta. I to było bardzo przyjemne uczucie.
Chcesz wiedzieć co było wcześniej?
Relacja z piątego dnia
Chcesz wiedzieć co było potem?
Relacja z siódmego dnia
Promenada w Las Americas |
Promenada w Las Americas |
Promenada w Las Americas |
Promenada w Las Americas |
Promenada w Las Americas |
Puerto Colon |
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO: