niedziela, 22 stycznia 2017

Teneryfa - rekonesans, dzień 3.

Zachód nad plażą w Puerto Santiago

To nasz trzeci dzień na Wyspie i dziś poczułem, że kuracja ciepłem i słońcem zaczyna przynosić efekty. Po raz pierwszy od dawna poczułem się w miarę wyluzowany i wypoczęty. Przez jesienne i zimowe miesiące w Warszawie nie byłem w stanie osiągnąć takie efektu w ogóle. Wniosek jest prosty - potrzebuję do szczęścia słońca i ciepła, a najlepiej jeszcze jakiegoś akwenu w pobliżu. Codziennie tuż przed zachodem słońca chodzę na plażę i patrzę na ocean jak zhipnotyzowany. Uwielbiam te chwile. Dziś Teneryfa dała nam trochę swojej cudownej pogody - świeciło słońce, chmur było tyle, ile jest słonecznej pogody w Polsce o tej porze roku, czyli prawie wcale. Spora część dnia upłynęła nam na słonecznym, rozgrzanym, leniwym zaleganiu na leżakach.

Trzeba jednak było wziąć się do pracy. Późniejszym popołudniem spotkałem się ze wspomnianym dwa dni temu rezydentem. Rozmowa z nim potwierdziła zdobyte wcześniej informacje:
- Polak tu Polakowi wilkiem
- Rynek turystyczny jest przepełniony
- Otrzymanie licencji na żeglarską działalność turystyczną jest możliwe, pod warunkiem, że jesteś Hiszpanem i masz dobre kontakty w urzędach
- Wyspa żyje  z turystyki i Hiszpanie zazdrośnie strzegą swojego złotego źródełka
- Zdalna praca w IT jest znacznie prostszym sposobem na życie na Teneryfie

Rzeczywiście zacząłem coraz poważniej rozważać taką opcję. Myślę, że zamiana polskiego biura na taras z widokiem na ocean byłaby całkiem atrakcyjna. Przemyślę to.

Mam wrażenie, że 3 dni zwiadu tutaj dały mi znacznie więcej informacji niż kilka miesięcy szperania w google. Nauczka na przyszłość.

Chcesz wiedzieć co było wcześniej?
Relacja z dnia drugiego
Chcesz wiedzieć co było dalej?
Relacja z dnia czwartego 
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO: