Od tylu lat chcę być gdzie indziej. Ba, od wielu o tym myślę, a od kilku naprawdę próbuję. i co? Nadal mieszkam w Warszawie. To miasto przygarnęło mnie kilkanaście lat temu niczym szorstka macocha. Poczęstowało samotnością, depresją, lękami, lekami przeciw lękom, stresem i mnóstwem gówna, które zwykło zwać się dorosłością. I to miasto nie chce mnie wypuścić. Trzyma mnie przy sobie zawsze znajdując lepszy lub gorszy powód, bym tu tkwił. Za oknem jest znowu jesień - najbardziej szara i smutna pora roku, a ja znów spędzam ten czas w Warszawie, mieście, którego nienawidzę. Dalej pracuję w zawodzie, który mnie nie obchodzi i dalej nie lubię swojego stylu życia. Zamiast robić coś z sensem, zamiast przeżywać przygody, poznawać ludzi, ratować świat, oglądać wschody słońca, odkrywać, wędrować i pozostawiać coś po sobie następnemu pokoleniu, spędzam czas na bezsensownej pracy przy biurku patrząc tęsknie za okno.
Jeszcze długa droga przede mną....
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO: