środa, 2 listopada 2016

Brak sił

Brak mi sił. To od dłuższego czasu hasło przewodnie mojego życia. Brak mi sił. Na prawie wszystko. Brak mi sił na telefon do rodziców. Na piwo ze znajomymi. Na pójście na trening. Na spacer. Brak mi sił na pisanie bloga. Na słuchanie muzyki. Na gry planszowe. Na gitarę. Brak mi sił na wyjazd w rodzinne strony. Na to, by pouczyć się hiszpańskiego. Na wybranie się na zakupy, mimo że w garderobie same starocie. Brak mi sił na imprezę. na koncert. Na przesłuchanie muzycznych nowości. Na wyjazd na weekend. Brak mi sił, by zmienić przepaloną żarówkę, o co od pół roku prosi mnie żona. Brak mi sił, by cieszyć się czymkolwiek. By docenić piękno. Moje życie to walka o przetrwanie. Czasem ktoś proponuje mi jakieś spotkanie, a ja zamiast się cieszyć, wpadam w popłoch bo nie mam siły, by na to spotkanie się wybrać. Brak mi sił. Od kilku lat moje życie składa się z pracy, rodziny oraz z braku sił. Czas, który pozostaje mi poza pracą i rodziną zużywam prawie w całości na poskładanie się do kupy na tyle, by znów pójść do pracy, znów zacząć kolejny dzień. To nie jest życie, to jest marna egzystencja.

I ta marna egzystencja to mój motor do zmian. Głęboko wierzę, że jeśli zmienię środowisko, pracę to będę miał więcej energii. To znaczy, energii będzie tyle samo, ale nie będę jej zużywał tyle, ile teraz kosztuje mnie wytrwanie w biurze, walka z nierówną pogodą, trwanie w mieście, którego nie lubię. Zmiana nie jest po prostu dążeniem do fajniejszego życia, zmiana jest konieczna.
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO: