czwartek, 17 listopada 2016

Czekanie na....

Czekanie...
Czekanie. Na weekend. Na urlop. Na koniec roku szkolnego. Na następną wypłatę. Na koniec dnia pracy. Na emeryturę. Na podwyżkę. Aż dziecko skończy szkołę. Często czekanie to motyw przewodni życia. Zawsze na coś czekamy. I w ten sposób usprawiedliwiamy trwanie w stanie przejściowym. Takim, w którym nie chcielibyśmy żyć na stałe, docelowo. Trwamy, zamiast żyć naprawdę, w zgodzie ze sobą, wykorzystując w pełni czas i własne możliwości, realizując  marzenia. Chcielibyśmy zmienić ten niewygodny dla nas układ, tylko jeszcze trochę poczekamy na....


Przebudzenie?
U niektórych ludzi takie oczekiwanie potrafi trwać nawet całe życie. Inni w pewnym momencie budzą się z marazmu i dochodzą do wniosku, że ich życie zupełnie ich nie satysfakcjonuje. Że minęło wiele  lat, a oni nie zrealizowali prawie nic z tego, o czym zawsze marzyli. Mają za to mnóstwo innych rzeczy, które nie dają im radości. Zewsząd cały czas słyszą, że powinni się cieszyć bo poszczęściło im się w życiu - mają mieszkanie, stabilną pracę, służbowy samochód na alufelgach, narty w szafie i rower za 5000zł w komórce. Często słyszą, że inni daliby wszystko za takie życie. Ale w głębi duszy czują, że to nie jest dla nich. Nie czyni ich spełnionymi ani szczęśliwymi. Nie o tym marzyli.

Kiedy?
Istnieją osoby, które bardzo wcześnie dochodzą do tych wniosków i ignorując tradycyjny model kariery od razu wybierają zajęcie, które im odpowiada. 

Do wielu osób dociera to trochę później - po 10 latach w korporacji czują, że już dłużej nie mogą, że ich życie pozbawione jest smaku i sensu. Wtedy najczęściej porzucają pracę na etat i robią użytek ze swoich oszczędności. Kupują gospodarstwo agroturystyczne, zakładają firmę wytwarzającą ręcznie skórzane torebki własnego projektu.

 Często przebudzenie następuje dopiero po 40-ce. Wtedy mówi się o tzw. kryzysie wieku średniego. Nagle okazuje się, że zostało mało czasu na realizację siebie. Następuje gorączkowa próba nadrobienia zaległości - często w sposób chaotyczny i szkodliwy dla siebie i innych. Młoda dziewczyna u boku, zamiast żony rówieśniczki. Bieg na 10 km po 20 latach siedzenia na kanapie.

 Są też ludzie, którzy dopiero u schyłku swojego życia myślą o tym, co mogli dokonać, ale z czego zrezygnowali. Wtedy pozostaje tylko żal.

Czemu tkwimy w oczekiwaniu?
Jest ku temu kilka ważnych powodów. Po pierwsze, nasze otoczenie narzuca nam pewne sposoby myślenia i wartości. Ciągle słyszymy o tym, jak ważne jest własne mieszkanie, dzieci, praca. Jako ludzi sukcesu przedstawia nam się bogatych ludzi w drogich autach, często wysoko postawionych managerów. Trudno jest nam zrozumieć, że te wartości są narzucone z zewnątrz, a nie nasze własne. Wymaga to dużej odwagi i szczerości wobec siebie samego.

Kolejną trudnością jest zrozumienie, co właściwie byśmy chcieli robić. Wielu ludzi zatrzymuje się na tym etapie - wiedzą, że ich życie im się nie podoba, ale nie mają pojęcia w jaką stronę powinni pójść. Oczekują oni, że w pewnym momencie po prostu doznają olśnienia i od tej chwili będą wiedzieć. To też jest rodzaj czekania, bo taki moment nigdy nie następuje. Jedynym sposobem zrozumienia co dokładnie się chce i lubi, to próbować różnych rzeczy. Jednak nawet jeśli w końcu zrozumiemy co jest marzeniem życia, to nie zakończy naszych problemów.

 Próbując to wdrożyć napotkamy bowiem silny opór społeczny. Ludzie będą uważali, że nasze działania pozbawione są sensu i będą nam to głośno komunikować. Będą wyrażali zaniepokojenie, wątpliwości, czasem wręcz wrogość. Dodatkowo w środku też będziemy pełni lęku - ostatecznie idziemy ścieżką w nieznane, nie wiadomo dokąd nas to zaprowadzi. Czy się uda? Czy nie zabraknie nam pieniędzy? A może się mylimy, a ci wszyscy inni mają rację?

źrodło: Chłopaki nie płaczą

"W życiu trzeba sobie zadać jedno ważne pytanie: co chcesz w życiu robić? A potem zacząć to robić..."

Czy warto?
Jak widać rezygnacja z przeczekiwania życia nie jest prosta. Warto jednak wiedzieć, że istnieje taka możliwość i samodzielnie podjąć decyzję: wolę tkwić w stanie "kijowo, ale stabilnie", czy też "walczę o życie w zgodzie ze sobą". Pamiętajmy, że najczęściej żałuje się bezczynności. Ja sam zaczynam podążać drogą realizacji siebie. Stąd między innymi ten blog i pomysł wyjazdu. 
Życzę wam, żebyście znaleźli siłę, by pokonać lęki i pozostać w zgodzie ze sobą.



 Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat, jak uniknąć przeczekiwania życia, wkrótce ukaże się artykuł pt: "11 porad jak porzucić przeczekiwanie życia"


POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO: