Czekanie. Na weekend. Na urlop. Na koniec roku szkolnego. Na następną wypłatę. Na koniec dnia pracy. Na emeryturę. Na podwyżkę. Aż dziecko skończy szkołę. Często czekanie to motyw przewodni życia. Zawsze na coś czekamy. I w ten sposób usprawiedliwiamy trwanie w stanie przejściowym. Takim, w którym nie chcielibyśmy żyć na stałe, docelowo. Trwamy, zamiast żyć naprawdę, w zgodzie ze sobą, wykorzystując w pełni czas i własne możliwości, realizując marzenia. Chcielibyśmy zmienić ten niewygodny dla nas układ, tylko jeszcze trochę poczekamy na....
Przebudzenie?
U niektórych ludzi takie oczekiwanie potrafi trwać nawet całe życie. Inni w pewnym momencie budzą się z marazmu i dochodzą do wniosku, że ich życie zupełnie ich nie satysfakcjonuje. Że minęło wiele lat, a oni nie zrealizowali prawie nic z tego, o czym zawsze marzyli. Mają za to mnóstwo innych rzeczy, które nie dają im radości. Zewsząd cały czas słyszą, że powinni się cieszyć bo poszczęściło im się w życiu - mają mieszkanie, stabilną pracę, służbowy samochód na alufelgach, narty w szafie i rower za 5000zł w komórce. Często słyszą, że inni daliby wszystko za takie życie. Ale w głębi duszy czują, że to nie jest dla nich. Nie czyni ich spełnionymi ani szczęśliwymi. Nie o tym marzyli.
Kiedy?
Istnieją osoby, które bardzo wcześnie dochodzą do tych wniosków i ignorując tradycyjny model kariery od razu wybierają zajęcie, które im odpowiada.
Do wielu osób dociera to trochę później - po 10 latach w korporacji czują, że już dłużej nie mogą, że ich życie pozbawione jest smaku i sensu. Wtedy najczęściej porzucają pracę na etat i robią użytek ze swoich oszczędności. Kupują gospodarstwo agroturystyczne, zakładają firmę wytwarzającą ręcznie skórzane torebki własnego projektu.
Często przebudzenie następuje dopiero po 40-ce. Wtedy mówi się o tzw. kryzysie wieku średniego. Nagle okazuje się, że zostało mało czasu na realizację siebie. Następuje gorączkowa próba nadrobienia zaległości - często w sposób chaotyczny i szkodliwy dla siebie i innych. Młoda dziewczyna u boku, zamiast żony rówieśniczki. Bieg na 10 km po 20 latach siedzenia na kanapie.
Są też ludzie, którzy dopiero u schyłku swojego życia myślą o tym, co mogli dokonać, ale z czego zrezygnowali. Wtedy pozostaje tylko żal.
Czemu tkwimy w oczekiwaniu?
Jest ku temu kilka ważnych powodów. Po pierwsze, nasze otoczenie narzuca nam pewne sposoby myślenia i wartości. Ciągle słyszymy o tym, jak ważne jest własne mieszkanie, dzieci, praca. Jako ludzi sukcesu przedstawia nam się bogatych ludzi w drogich autach, często wysoko postawionych managerów. Trudno jest nam zrozumieć, że te wartości są narzucone z zewnątrz, a nie nasze własne. Wymaga to dużej odwagi i szczerości wobec siebie samego.
Kolejną trudnością jest zrozumienie, co właściwie byśmy chcieli robić. Wielu ludzi zatrzymuje się na tym etapie - wiedzą, że ich życie im się nie podoba, ale nie mają pojęcia w jaką stronę powinni pójść. Oczekują oni, że w pewnym momencie po prostu doznają olśnienia i od tej chwili będą wiedzieć. To też jest rodzaj czekania, bo taki moment nigdy nie następuje. Jedynym sposobem zrozumienia co dokładnie się chce i lubi, to próbować różnych rzeczy. Jednak nawet jeśli w końcu zrozumiemy co jest marzeniem życia, to nie zakończy naszych problemów.
Próbując to wdrożyć napotkamy bowiem silny opór społeczny. Ludzie będą uważali, że nasze działania pozbawione są sensu i będą nam to głośno komunikować. Będą wyrażali zaniepokojenie, wątpliwości, czasem wręcz wrogość. Dodatkowo w środku też będziemy pełni lęku - ostatecznie idziemy ścieżką w nieznane, nie wiadomo dokąd nas to zaprowadzi. Czy się uda? Czy nie zabraknie nam pieniędzy? A może się mylimy, a ci wszyscy inni mają rację?
![]() |
źrodło: Chłopaki nie płaczą |
"W życiu trzeba sobie zadać jedno ważne pytanie: co chcesz w życiu robić? A potem zacząć to robić..."
Czy warto?
Jak widać rezygnacja z przeczekiwania życia nie jest prosta. Warto jednak wiedzieć, że istnieje taka możliwość i samodzielnie podjąć decyzję: wolę tkwić w stanie "kijowo, ale stabilnie", czy też "walczę o życie w zgodzie ze sobą". Pamiętajmy, że najczęściej żałuje się bezczynności. Ja sam zaczynam podążać drogą realizacji siebie. Stąd między innymi ten blog i pomysł wyjazdu.
Życzę wam, żebyście znaleźli siłę, by pokonać lęki i pozostać w zgodzie ze sobą.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat, jak uniknąć przeczekiwania życia, wkrótce ukaże się artykuł pt: "11 porad jak porzucić przeczekiwanie życia"
POLUB FANPAGE TAM, GDZIE CIEPŁO: